Pływanie i hart ducha
Czy można zmienić swoje życie? Można. Czy może pomóc w tym pływanie? Na pewno. Po raz kolejny spotykamy się z żywym dowodem na to, jak inspirująca może być przygoda z tą aktywnością fizyczną. Kolejny materiał z cyklu „Pływacy w pracy” realizujemy z Markiem Bądkowskim – managerem, biznesmenem, który to poczuł.
Pływanie to przygoda
Przygoda z pływaniem to przypadek czy świadoma decyzja?
To dobre i jednocześnie trudne pytanie, bo naprawdę nie wiem. Kiedy dojrzewała we mnie decyzja o odejściu z pracy z powodu choroby, moje dzieci chodziły na zajęcia pływackie do trenera Jacka Stobienieckiego – one pływały, ja siedziałem na brzegu. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego siedzę i na co czekam, skoro wszyscy w wodzie wyglądają na tak bardzo zadowolonych?! Także z jednej strony był to impuls, a z drugiej strony – uruchomiony w ten sposób proces myślowy.
Natomiast na pewno nie był to przypadek – w tym sensie, że dokładnie tego potrzebowałem. Z perspektywy czasu śmiało mogę to stwierdzić. Ta dyscyplina pojawiała się w moim życiu, zakorzeniła w nim i w ramach reakcji łańcuchowej pociągnęła za sobą całą serię pozytywnych zmian.
To jest naprawdę niesamowite i na własnej skórze przekonałem się, że czasami odpowiedzią na życiowy kryzys może być „rzucenie się” w pasję i pozwolenie jej na dokonanie małej rewolucji. Potrzeba do tego zarówno dyscypliny, jak i pewnej pokory, zdrowej uległości.
Jak pływanie pomaga w pracy?
W jakim zawodzie się kształciłeś? Czym się obecnie zajmujesz? Pływanie w tym pomaga?
Zajmuję się zarządzaniem i inżynierią produkcji, najczęściej w obszarze tworzyw sztucznych i ich wykorzystania w AGD. Działam na polu wykorzystywania regranulatów, czyli tworzyw z odzysku. Zamykam produkcję w obiegu zamkniętym i technologii, które pomagają firmom w dzisiejszym wyścigu zbrojeń. Z jednej strony regulacje środowiskowe są coraz bardziej restrykcyjne, co jest jak najbardziej słuszne i potrzebne. Z drugiej strony trzeba się rozwijać i mieć na siebie pomysł – szczególnie w kontekście rywalizacji z konkurencją ze wschodu, która ma znacznie mniej ograniczeń. Branża ta może wydawać się statyczna czy nawet nudna, ale naprawdę dużo się tu dzieje.
Czy pływanie pomaga mi w tej pracy? Myślę, że pomogłoby mi w każdej pracy. Generalnie wszystkie aktywności, które wyrabiają w nas znacznie ważniejszą od motywacji dyscyplinę, umiejętność stawiania sobie celów i dochodzenia do nich, brania na klatę i przepracowywania swoich słabości zamiast ich wypierania bardzo pomagają nam w codziennym życiu. I w pracy też oczywiście.
Pływanie doskonale uczy wydobywania z siebie pełnego potencjału – jeśli się tego nauczymy, rezonuje to na wszystkie inne obszary życia. Pływanie pomogło mi też odnaleźć pomysły na przedsięwzięcia, które są mi naprawdę bliskie. Mam tu przede wszystkim na myśli uruchamianą właśnie markę namiotów dachowych Hartenz. Jest to coś, co zrodziło się z absolutnie naturalnej potrzeby, którą – jak się okazało – ma też wielu innych ludzi podążających podobną drogą, mających podobne podejście do podróżowania i obcowania z naturą.
Pływanie dla zdrowia...
Co znaczy dla Ciebie to hasło?
Dla mnie to przede wszystkim rozwój samoświadomości. Konfrontacja ze słabościami i praca nad nimi, poznawanie swoich silnych stron i umiejętność wykorzystywania ich z pełną mocą wtedy, kiedy ich potrzebujemy. Słuchanie swojego ciała i czytanie sygnałów, które nam wysyła. Co ciekawe, wiele kryzysów wydolnościowych czy potencjalnych kontuzji da się w ten sposób przewidzieć i zawczasu wyeliminować.
To naprawdę bardzo wciągająca podróż w głąb siebie - zarówno na poziomie fizycznym, jak i mentalnym, psychicznym.
Gdybyś miał przekonać sam siebie do pływania, to jakich argumentów użyjesz?
Chyba właśnie przytoczyłbym odpowiedź na poprzednie pytanie. Forma, kondycja, sylwetka, wyniki i satysfakcja z nich płynąca – to wszystko jest oczywiście ważne, pozytywne i bardzo budujące, ale… Przed moją przygodą z pływaniem kompletnie się nie spodziewałem, jak bardzo zmieni mnie ono mentalnie, nauczy podchodzić do życiowych przeszkód jak do celów czy wyzwań, a nie jak do „problemów”; jak bardzo wejdę na wyższe obroty funkcjonowania, o ile lepiej poznam samego siebie i jakie będzie to miało przełożenie na całe moje życie – osobiste, rodzinne, zawodowe. Konkretnie, nawet w indywidualnych relacjach z ludźmi.
Uważam, że każdy człowiek potrzebuje „czegoś” – jakiejś zajawki, pasji, której pozwoli sie ponieść; która postawi przed nim serię wyzwań i konieczność stanięcia twarzą w twarz ze swoimi demonami, słabościami. Jeśli zaangażujemy się w nią odpowiednio mocno, to później dzieje się czysta magia.
Praca a trening pływacki...
Jak dużo trenujesz, żeby podejmować pływackie wyzwania? Jakie są to treningi?
W sezonie mam około 10–12 startów, choć od tego sezonu będzie ich około 3–4. Każdy na początku swojej drogi idzie na ilość, a nie jakość. [uśmiech] W tygodniu pokonuję dystans 17–20 km, w miesiącu – 72–90 km (przy czterech jednostkach na basenie). Do tego dwa treningi tygodniowo na siłowni oraz sześć razy w tygodniu motoryka.
Do zeszłego roku startowałem na dystansach do 10 km, w tym w światowym finale Ocean Man Grecja w 2022 roku oraz na Bałtyku. Poza tym co roku startuję w najlepszych zawodach z cyklu AQUA SPEED Open Water Series. Dla mnie jest to klasyk sezonu, szczególnie lokalizacja w Ślesinie ze względu na położenie i całość otoczenia oraz Elbląg i pływanie w kanale – coś pięknego! Mocno widowiskowa sceneria.
Twoje pływackie marzenie to… ?
Chyba nie nazwałbym tego marzeniami. Są to raczej konkretne cele z wytyczoną drogą, mapą dotarcia do nich. W tym roku będzie to np. przepłynięcie bez pianki dystansu Hel–Gdynia–Hel. Będzie to moja największa z dotychczasowych przepraw.
---
Rozmawiał: Maciej Mazerant / Redaktor prowadzący AQUA SPEED magazyn
Zdjęcia: Archiwum prywatne Marka Bądkowskiego oraz marki HARTENZ