Pływanie masters: pasja i przygoda

2025-01-26
Pływanie masters: pasja i przygoda

Nasze hasło „z basenu do akwenu” nabiera nowego wymiaru dzięki ludziom takim, jak Przemek Lis-Piwowarski, który w pływaniu odkrył siebie i dał się poznać innym. Nam opowiada o tym, dlaczego pływa na basenie i open water, a także co czuł, gdy przepłynął z Azji do Europy.

Jak postrzegasz wodę – jako miejsce odpoczynku, wyzwanie, lekarstwo, a może jeszcze coś innego?

Woda jako cudowne doświadczenie

Oryginalnie powiem: to zależy. [uśmiech] Każda z odpowiedzi będzie poprawna, bo woda potrafi dać to, co w danym momencie jest mi potrzebne.

O wodzie lubię mówić jak o nauczycielu, szczególnie kiedy pływam samotnie w morzu na lekkiej „medytującej” fali. Powtarzające się ruchy, jednostajny oddech i poczucie, że wobec kaprysów Neptuna jestem bezsilny... To dla mnie bardzo głębokie i cudowne doświadczenie, które uczy, że świadomość swoich słabości to nie to samo, co słabość, i że czasami trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić.

Istnieje jednak znacznie więcej powodów, dla których pływam. Z pewnym podziwem obserwuję starszych kolegów na zawodach i… też tak chcę za 20, 30 i więcej lat.

Biorąc udział w zawodach pływackich, chciałbym też pokazać swoim dzieciakom, jaką cudowną sprawą jest sport – szczególnie taki, który łączy pozytywnie zakręconych świrów z aspektami prozdrowotnymi. Poza tym nie bez znaczenia jest dla mnie i mojej rodziny fakt, że dzięki zawodom odwiedzamy miejsca na mapie Polski i świata, do których byśmy pewnie nigdy nie dotarli.

Woda, jako narzędzie terapeutyczne

Jesteś animatorem grupy pływackiej. Jak to się zaczęło i dzieje?

Z tym pytaniem troszkę się pośpieszyłeś, bo to kwestia z szuflady z napisem „plany do zrealizowania”, ale skoro pytasz, to powiem, że na własnej skórze przetestowałem, jak wspaniałym i skutecznym narzędziem terapeutycznym może być pływanie i woda. Na uwagę zasługują też takie formy dbania o siebie, jak saunowanie oraz zimne kąpiele. Szczególnie polecam te ostatnie jako darmową ładowarkę do naszego endorfinowego powerbanku. Właśnie w tych obszarach chciałbym pogłębiać swoją wiedzę i dzielić się nią z młodymi i starszymi. Chciałbym inspirować tych, którzy borykają się z uzależnienieniami w różnym stadium tej choroby. Projekt ten niesie ze sobą ogromną odpowiedzialność, więc wystartujemy, kiedy będziemy już w pełni przygotowani. Na pewno damy o sobie znać.

Newsletter AQUA SPEED – Klub kochających wodę!

Trening pływania, praca, hobby

Czy treningi nie kolidują z działalnością zawodową? Jak godzisz hobby z życiem rodzinnym i pracą?

Łatwo nie jest… [uśmiech] Ciężko znaleźć czas na długie i regularne treningi, jednocześnie będąc ojcem, mężem, właścicielem firmy, saunamistrzem, członkiem zarządu w klubie pływackim i jeszcze ostatnio tatuatorem amatorem. W sumie to dzięki cudownej żonie, dziadkom i dobrze planowanemu kalendarzowi udaje się wykroić trochę „okienek” na treningi. A nieraz coś się poprzesuwa i zostaje kilka godzin do wykorzystania, dlatego staram się mieć torbę z basenem zawsze spakowaną w aucie, bo a nuż się uda.

Staram się jednak to usystematyzować, bo w sierpniu zrobiło się całkiem poważnie za sprawą powołania do kadry Polski na Mistrzostwa Świata w Zimowym Pływaniu. Wizja występu z orzełkiem na piersi daje mi jeszcze większego kopa do działania, więc podkręcamy tempo, by nikogo – ani siebie – nie zawieść. Trzymajcie kciuki!

Z basenu do akwenu

Podejmujesz różne wyzwania pływackie – zarówno OW, jak i zimowe. Ponadto startujesz w zawodach masters w zawodach basenowych. Skąd taka różnorodność?

Dużo w tym przypadku, a zarazem to także zasługa spotykanych po drodze świrów. Jedna z nich powiedziała: „Chodź do nas na mastersów!”, a drugi zaprosił na jeziora i potem jeszcze na zimowe pływanie.

Ja chyba bardzo to lubię, a ponieważ okazuje się, że zimna woda też jest dla mnie odpowiednim środowiskiem, mogę uczestniczyć w zawodach przez cały rok. Każda z tych dyscyplin to dla mnie coś innego. Na mastersach rywalizuję z innymi, na OW bardziej z samym sobą, a zimowe pływanie ma w sobie jeszcze spory pierwiastek szaleństwa.

Ciężko by mi było zrezygnować z którejś z tych form aktywności. Zresztą najlepszym przykładem był marcowy weekend, gdzie z Krzyśkiem Reszką zrobiliśmy podwójne zawody zimowe, a ja jeszcze wplotłem basenowe.

Pływackie przygody, jak się do nich przygotować?

Szukasz pływackich przygód… Opowiedz o tym.

BOSFOR – to było dla mnie coś tak niesamowitego na wielu płaszczyznach, że zasługuje na osobne opowiadanie. Sprawiłem sobie ten prezent na 40. urodziny i zarazem była to tzw. Wisienka na torcie z okazji trzeciego roku w trzeźwości. Same zawody stanowiły zaś zwieńczenie tygodniowego zwiedzania Stambułu wraz z bliskimi. Zabawne jest to, że jeszcze kilka lat wstecz nawet nie myślałem o tym w kategoriach marzeń, bo to wydawało się czymś zupełnie nieosiągalnym, niesamowitym, nierealnym do realizacji. A jednak… Trzeba marzyć.

Od strony sportowej to też majstersztyk: dystans 6,5 km, perfekcyjna organizacja, cały park zawodników, depozyty, miejsca do robienia fotek, wspólny trening, muzyka, DJ-je, niemalże 3000 pływaków plus osoby towarzyszące… Kiedy o tym mówię, to wciąż mam to wszystko przed oczami.

Jednak na dłużej zostanie we mnie coś innego – uczucie niesamowitej wspólnoty z pływakami z całego świata. Rosjanie, Hindusi, Arabowie, Chińczycy… – można by długo wymieniać, ale w strojach kąpielowych i okularkach to po prostu pływacy zjednoczeni wokół jednego celu. Warto podkreślić fakt, że łączymy dwa kontynenty, płynąc z Azji do Europy. Trzy tysiące osób potrafi zatrzymać na pół dnia jeden z bardziej uczęszczanych szlaków handlowych! To były bardzo wzruszające chwile. Warto pomyśleć, co może zrobić 30 tysięcy osób – albo 300 tysięcy – skupionych wokół pięknych pokojowych idei. Będąc w roli obywatela świata czułem, że to dla mnie najważniejszy moment w życiu, dający uczucie sprawczości ale też odpowiedzialności za losy ludzkości. STOP WAR – GET WET. Wzruszające i piękne chwile…

Jak się przygotowujesz do takiego wydarzenia?

Ponieważ dystans 6,5 km z 2- godzinnym limitem mocno mnie niepokoił i mimo że wiedziałem, iż w Turcji nurt wody przez większość trasy jest sprzymierzeńcem, obawiałem się, czy dam radę. Na szczęście tak się składa, że od lat spędzam wakacje z harcerzami nad Bałtykiem i w tym roku pojechałem na obóz z mocnym postanowieniem, że to będzie mój mały wielki obóz treningowy. I w sumie tak się stało. Codziennie trenowałem na lądzie: pompki, ćwiczenia na mobilność, joga, skręty na macie, dużo spacerów, dietka… Kiedy tylko była możliwość, pływałem w morzu. Muszę przyznać, że był to dobrze wykorzystany czas – tym bardziej, że miałem wokół siebie ludzi, którzy też podeszli do wakacji na sportowo.

Pływanie na/ma przyszłość

Co teraz planujesz?

Na chwilę obecną żyję już sezonem zimowym i mistrzostwami we Włoszech (zrealizowane). Za jakiś czas chciałbym wrócić do Turcji i zmierzyć się z Bosforem jeszcze raz. Marzą mi się też mosty Manhattanu i Kanał La Manche, ale również Jezioro Złotnickie, do którego mam wielki sentyment. Moja żona i syn zaczęli naukę pływania, więc może w przyszłym roku uda się jakieś familijne zawody ogarnąć. Na zawodach w Łodzi zorganizowałem akcję połączenia rekordów Polski ze zbiórką dla Fundacji Gajusz, co okazało się sukcesem. Mam kolejny pomysł na pomaganie przez pływanie.

Za 10 lat widzę się jako osoba prowadząca ośrodek terapeutyczny połączony z wodą w trzech stanach skupienia. Mam nadzieję, że nie braknie mi na to wszystko zapału, a bliskim – cierpliwości, bo to w dużej mierze dla nich, ale też dzięki nim robię to, co robię.

Rozmawiał: Maciej Mazerant / Redaktor prowadzący AQUA SPEED magazyn

Zdjęcia: archiwum prywatne Przemysław Lis-Piwowarski | zdjęcie główne: IMAGE W. Rożnowska 

AQUA SPEED magazyn – czasopismo o pływaniu masters
pixel